Przejechanych km : 8905
Budziki mieliśmy nastawione na 7.00 i dosłownie kilka chwil po przebudzeniu prom pojawił się w przystani. Przepłynęliśmy na drugą stronę i zrobiliśmy śniadanie. Dzisiaj w planach mieliśmy wejść na Preikestolen i Kjeragbolten. Gdy dojechaliśmy na parking spotkaliśmy dwie Niemki, które poinformowały nas o długości szlaków, a my za to doradziliśmy im co powinny zwiedzać. Preikestolen to klif o wysokości.. ponad 600 metrów! Szlak, który do niego prowadzi przeszliśmy w godzinę i naszym oczom ukazała się kolejna wizytówka Norwegii. Widok ze skały był niesamowity. Niepewnie usiedliśmy na końcu i podziwialiśmy otaczający nas krajobraz.
Zaczęło się chmurzyć i postanowiliśmy wracać. Kolejnym punktem był Kjeragbolten. Przejechać musieliśmy ok. 150km. Podczas naszej podróży zaczęło coraz bardziej padać. Gdy dojechaliśmy na miejsce wypogodziło się, ale na wejście zdecydowali się tylko Adrian z Marcinem. Szlak był bardzo wymagający, szczególnie w te ciężkie warunki atmosferyczne. Było dużo wspinaczki z wykorzystaniem łańcuchów oraz trzeba było uważać na śliskie kamienie. Gdy doszli na miejsce i weszli na kamień, wiatr był tak silny, że wybił im z głowy skakanie po nim. Na szlaku spotkali tylko parę z Urugwaju, którzy zrobili im wspólne zdjęcie. Datę powrotu ustaliliśmy na 30 września, a zwiedzić chcieliśmy jeszcze głównie dwie stolice – Oslo oraz Kopenhagę. Gdy chłopaki przyszli do Ogórka i opowiadali o tym, że była to najfajniejsza atrakcja na tej wyprawie, przejeżdżał akurat Polak – również Volkswagenem T3.
Zatrzymał się obok nas i zaprosiliśmy go do nas. Nazywał się Mateusz i akurat miał tego dnia urodziny. Przyjechał do Norwegii dorobić i opowiadał nam o tutejszych zwyczajach. Ciekawostką jest to, że paliwo najtańsze jest w od niedzieli do południa w poniedziałek. Poinformował nas też o tym jak on jeździ do Norwegii. Wsiada na prom w duńskim mieście Hirtshals i wysiada w Kristiandsand. Bilet kupiony z wyprzedzeniem kosztuje grosze. Mieliśmy do wyboru jechać przez Norwegie, Szwecję i Danie i zwiedzać w szalonym tempie lub spokojniej, dużo taniej popłynąć promem i wrócić do Polski.Po naradzie zdecydowaliśmy, że wybieramy drugą opcję i kierowaliśmy się w stronę norweskiego portu.